Ile wynoszą minimalne alimenty na dziecko?
Proszę wybaczyć, jeśli kogoś rozczaruje informacją, że nie sposób odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie. W Kodeksie Rodzinnym i Opiekuńczym nie znajdziemy żadnych tabelek czy widełek, a jedynie informację, że zakres świadczeń alimentacyjnych zależy od usprawiedliwionych potrzeb uprawnionego (dziecka) oraz od zarobkowych i majątkowych możliwości zobowiązanego (rodzica). Zdaję sobie sprawę, że brzmi to dość enigmatycznie.
Z pewnością każdy z Was oczekuje wskazania konkretnej kwoty alimentów. I takie kwoty zostaną przeze mnie wskazane, aczkolwiek proszę nie traktować ich jako pewnika, a wyłącznie jako opinię opartą o wieloletnie doświadczenie w sprawach o alimenty. Proszę mieć bowiem świadomość, że każda sprawa jest inna i nawet przybliżony wiek dzieci może generować inną kwotę alimentów. Nie sposób bowiem nie zgodzić się z twierdzeniem, że dziecko, które wymaga jakiegoś leczenia czy rehabilitacji generuje takie same koszty jak dziecko, które tegoż leczenia czy rehabilitacji nie wymaga. Podobnie, jak to, że koszt utrzymania rocznego dziecka zasadniczo wynosi mniej, aniżeli w przypadku 10-letniego dziecka. Trzeba zatem pamiętać, że zasądzona przez sąd kwota alimentów jest wynikiem oceny konkretnego stanu faktycznego i dowodów, które oboje rodzice przedłożą na poparcie swojej argumentacji.
Drobna uwaga. Proszę pamiętać, że mówimy o minimalnych alimentach, dlatego musimy przyjąć założenie, że możliwości zarobkowe i majątkowe rodzica nie są duże, żeby nie powiedzieć- małe. Brak tego zastrzeżenia mógłby się spotkać z słusznym zarzutem, że podana poniżej kwota alimentów w przypadku rodzica, którego wynagrodzenie za pracę wynosi np. 8.000 zł netto miesięcznie, jest rażąco niska, wręcz śmieszna.
Do sedna. Z mojego doświadczenia wynika, że średnie alimenty oscylują w granicach kwoty 500-700 zł miesięcznie. Oczywiście zdarzają się alimenty niższe (wyższe również) choć nie dużo niższe. Jeśli bowiem rodzic utrzymuje się np. z niskiej renty w związku z niezdolnością do pracy, to powyżej wskazane alimenty z pewnością doprowadziły do niemożności zaspokojenia przez tę osobę podstawowych potrzeb. Nikogo nie powinno też dziwić, że niegdyś zdarzały się alimenty nawet na poziomie 300-400 zł miesięcznie. Aktualnie, w związku ze wzrostem kosztów utrzymania, ale i często zwiększonymi możliwościami zarobkowymi, alimenty w kwocie 300-400 zł są już rzadkością, choć zdarzają się w szczególności w przypadku, kiedy rodzic zobowiązany jest do alimentów na rzecz np. trojga swoich dzieci, a jego możliwości zarobkowe oscylują np. w granicach 2.000- 2.500 zł netto miesięcznie. Choć z drugiej strony, przeważa wówczas pogląd, że koszt utrzymania dziecka zasadniczo nie jest mniejszy w przypadku rodzica, który zarabia 2.000-2.500 zł netto miesięcznie od kosztu utrzymania dziecka w przypadku rodzica zarabiającego 3.000 zł netto miesięcznie i więcej. Jeśli zatem rodzice decydują się na zakładanie rodzin wielodzietnych, mając jednocześnie na uwadze swoje niewielkie możliwości zarobkowe, to argument rodzica, iż nie jest w stanie partycypować choćby w połowie kosztów utrzymania np. trojga dzieci, bowiem zarabia 2.000 zł- 2.500 zł netto, wydaje się być chybiony. Zdarzyło mi się usłyszeć na sali sądowej sędziego, który choć w słowach dość obcesowych, acz z pewnością prawdziwych, stwierdził, „jeśli nie było Pana stać na robienie dzieci, nie trzeba było ich robić”.
Należy w tym miejscu zadać pytanie, co jeśli rodzi nie pracuje albo pracuje nielegalnie, czyli „na czarno”?
Odpowiedź na to pytanie połączę z wyjaśnieniem jednego ze wspomnianych na wstępie kryterium, od którego zależy zakres alimentów, tj. możliwości zarobkowe i majątkowe.
Rodzicowi, najczęściej ojcom, wydaje się (spotkałem się z tym kilkukrotnie), że jeśli nie pracują (ale nie dlatego, że nie mogą tylko dlatego, że nie czują potrzeby) albo pracują nielegalnie, czyli „na czarno”, to sąd nie zasądzi im alimentów, bo niby z czego… Zawsze wówczas odpowiadam, że sąd nie bierze pod uwagę faktycznych zarobków, a zarobki, które mógłby Pan osiągać, wykorzystując swoje wykształcenie, czy doświadczenie zawodowe lub umiejętności. Innymi słowy, jeśli okazuje się, że osoba zobowiązana nie pracuje, ale jednocześnie nie jest w stanie wykazać racjonalnego powodu braku zatrudnienia, to sąd ustala właśnie jego wykształcenie, doświadczenie zawodowe, umiejętności i na tej podstawie, bazując na zasadach doświadczenia życiowego, jest w stanie mniej więcej przyjąć, ile dana osoba mogłaby zarabiać, gdyby chciała pracować. Zdarza się też, najczęściej na wniosek rodzica, który występuje o alimenty, że sąd zwraca się do właściwego dla miejsca zamieszkania osoby zobowiązanej Powiatowego Urzędu Pracy o udzielenie informacji, czy istnieją oferty pracy dla osoby np. w wieku lat 30, ze średnim ogólnym wykształceniem i doświadczeniu zawodowym na stanowisku pracownika magazynowego czy produkcji, a jeśli tak, to ile wynosi wynagrodzenie. I właśnie takie wynagrodzenie może stanowić dla sądu punkt wyjścia w kontekście oceny owych możliwości zarobkowych.
Jako że wpis dotyczy odpowiedzi na konkretne pytanie, chciałbym jedynie zaznaczyć, że kwestia rozumienia drugiego kryterium, od którego również, a może przede wszystkim zależy zakres alimentów, tj. usprawiedliwione potrzeby dziecka, będzie przedmiotem jednego z kolejnych opracowań.
Michał Porębski
radca prawny